Dobry wieczór Kochani!
Jej oryginalny tytuł brzmi Duma Key.
Jeśli chodzi o samą fabułę: głównym bohaterem jest Edgar Freeman, mąż i ojciec dwóch dorosłych córek. Niestety, nasz bohater ulega poważnemu wypadkowi, jego mózg zostaje uszkodzony, a on sam traci prawą rękę. W związku z wypadkiem popada w głęboką depresję, przerywaną od czasu do czasu, napadami furii. Kiedy jego żona rozwodzi się z nim, Edgar planuje samobójstwo, jednak dzięki Xanderowi Kamenowi – swemu psychiatrze, oddala tą myśl od siebie i wyjeżdża na odludną wyspę u wybrzeży Florydy. Tam, w ciszy i spokoju, oddaje się swej pasji przed lat – malowaniu oraz rysowaniu.
Jego talent poczyna się rozwijać, obrazy są lepsze, ale zyskują również olbrzymią siłę. Edgar i poznany na wyspie nowy przyjaciel – Wireman, stopniowo odkrywają, że osiemdziesiąt lat wcześniej na wyspie miały miejsce pełne grozy zdarzenia, a wyspą rządzą złe siły, które tylko czekają, by uwolnić je z uwięzi.
Książka ma ponad 600 stron, czyta się ją lekko, z zapartym tchem. Główne wątki przerywane są ironicznymi refleksjami czy dygresjami, przez co czyta się ją jeszcze ciekawiej.
Jednak ja odczuwam mały niedosyt, nie określiłabym tej książki jako horroru, a gdzieś znalazłam właśnie takie określenie. Liczyłam na więcej strasznych, makabrycznych sytuacji, dlatego w mojej ocenie odejmuję pół gwiazdki, co nie zmienia faktu, że książka jest naprawdę godne polecenia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz